Klawiatura czy długopis? Oto jest pytanie. O roli notatek w nauce języka obcego.

Wszyscy trąbią dookoła „Jak nie rozumiesz po angielsku, to słuchaj podcastów!”, „Ale JAKICH !?!”, pytasz.
19 września, 2018
Jeszcze trochę i zwariuję ucząc się tych „frejzali” !
28 lutego, 2019
Wszyscy trąbią dookoła „Jak nie rozumiesz po angielsku, to słuchaj podcastów!”, „Ale JAKICH !?!”, pytasz.
19 września, 2018
Jeszcze trochę i zwariuję ucząc się tych „frejzali” !
28 lutego, 2019

KOBIECY Angielski działa w sieci od 8 marca 2018 roku. Teraz mamy grudzień 2018.

Grupa na Facebooku rośnie w siłę. Na obecną chwilę w grupie jest prawie 500 fajnych babeczek !

Fan Page polubiło prawie 200 kobitek, a w tajemniczym (póki co dla mnie 🙂 ) insta świecie KOBIECY Angielski followuje prawie 140 dziewczyn !

Blog się rozwija. Staram się regularnie pisać artykuły, które będą niosły wartościową treść dla uczących się angielskiego.

Propozycję pisania artykułów sponsorowanych dostałam od Księgarni Językowej BOOKLAND zaledwie po paru miesiącach od momentu odpalenia pomysłu KOBIECEGO Angielskiego w sieci ! Poniższy artykuł został opublikowany 13 listopada 2018 roku na Fan Page’u Booklandu oraz na blogu, który znajdziecie pod adresem bookland.com.pl. 

Na wiadomość o podjęciu współpracy z BOOKLANDEM ucieszyłam się ogromnie ponieważ jako „świeżynka” w blogosferze nie mam jeszcze na blogu setek artykułów, ale najwidoczniej to nie liczby decydują o takich propozycjach tylko to, co faktycznie autor ma wartościowego do przekazania. Także cieszę się, że moja praca nie idzie na marne i są odbiorcy, którzy takich treści potrzebują 🙂

A teraz zapraszam Was do lektury artykułu…

Sięgnijmy pamięcią wstecz – do czasów szkolnych. Nie było wtedy komputerów, telefonów komórkowych, tabletów, aplikacji ani multimedialnych programów do nauki języków obcych. Początek lat 90 to era komputerów Comodore oraz dyskietek. Czy przychodzi Wam do głowy ktoś kto w tamtych czasach używał komputera do nauki? Ktoś kto robił notatki stukając w klawiaturę? Bo mi nie… jeśli już, to mam przed oczami obraz wspomnienia jak grałam na komputerze w gry komputerowe i coś tam stukałam w notatniku raczej dla zabawy niż w celach edukacyjnych. A jeśli się już uczyłam to z zeszytem, książką i długopisem w dłoni.

Oczywiście fakt jest taki, że czasy się zmieniają, technologia się rozwija i powinna nam życie ułatwiać. Ale czy na pewno rozwój technologiczny działa na naszą korzyść w zapamiętywaniu nowej wiedzy?

Żyjemy w czasach, w których kartki papieru nie służą nam do robienia notatek, a raczej do wydruku różnych materiałów. Długopis nie służy do zapisywania pustych kartek w zeszycie, a co najwyżej do podpisania się. A pióro? Pióro to już chyba mega przeżytek… A co więcej, w niektórych krajach jak na przykład w Finlandii wycofano ze szkół lekcje nauki ręcznego pisania (pamiętacie takie zajęcia? Najczęściej na języku polskim uczyliśmy się rysowania szlaczków, a potem przyszedł czas na literki – drukowane i pisane). A ściślej mówiąc Finowie odeszli od nauki pisania liter łączonych na rzecz drukowanych kładąc większy nacisk na naukę pisania na komputerze. Takie podejście argumentowali koniecznością dostosowania systemu edukacji do postępu technologicznego. Czy to oby dobrze dla dojrzewającego pokolenia?

Na pewno nie sposób się nie zgodzić, że wszystkie nowinki technologiczne przyspieszają pracę, naukę, robienie notatek, bo… bo telefon mamy zawsze pod ręką, bo nie piszemy listów tylko maile, bo w pracy wszystko „klepiemy” na komputerze (nawet teraz ja pisząc ten artykuł 😉 ) A z drugiej strony naukowcy, badacze, neurobiolodzy powtarzają nam, że pisanie ręczne ma OGROMNY wpływ na nasz mózg ponieważ:

1. Ręczne notatki usprawniają myślenie. Otóż przeprowadzono test na dzieciach klasy 2,4 i 6 szkoły podstawowej, które zostały poproszone o napisanie krótkiego wypracowania – ręcznie lub na komputerze. Okazało się, że prace napisane odręcznie były bardziej kreatywne, a słownictwo bogatsze. A to dzięki temu, że już podczas pisania ręcznego nasz mózg bardziej aktywnie pracuje niż podczas pisania na klawiaturze.

2. Ręczne notatki wspomagają pamięć. Oczywiście też przeprowadzono pod tym kątem badanie (tym razem na grupie studentów). Co musieli zrobić? W eksperymencie poproszono uczestników, aby nauczyli się wymyślonego alfabetu mającego 20 nieistniejących liter. Na naukę mieli sześć tygodni. Część uczestników badania uczyła się pisać litery ręcznie, a część na komputerze. Jakie były efekty ich pracy? Okazało się, że osoby piszące długopisem lepiej zapamiętały nowy alfabet niż te, które pisały go na komputerze.

Zapewne pomyślicie teraz „Badania badaniami. Teoria teorią. A może jakiś przykład z realu?” No cóż, nie muszę daleko szukać, bo sama na własnej skórze przekonałam się o mocy ręcznie zrobionych notatek.

Na filologii miałam przedmiot, który z pewnością nie należał do tych ulubionych przez studentów anglistyki (sam wykładowca również sprawiał wrażenie, jakby nie miał pojęcia o czym mówił 🙂 ), ale egzamin pisemny trzeba było jakoś zdać, oby tylko uniknąć ustnej poprawki. Zdałam. A dlaczego? No nie dlatego, że się super extra przygotowałam (bo z tego przedmiotu i z tym wykładowcą to raczej była „Mission Impossible” 🙂 ). Zrobiłam ściągi pisząc RĘCZNIE. I tylko tyle. Jak rozwiązywałam test na egzaminie (a niestety nie dało się korzystać ze ściąg, bo skubany tak pilnował) dużo rzeczy pamiętałam właśnie dzięki ręcznie robionym ściągom. Minimalny wkład włożony, a egzamin zdany :). Oczywiście nie popieram takiego zdawania egzaminów, no ale czasami tak trzeba sobie radzić, prawda? ;).

Dla kontrastu przytoczę Wam drugi przykład również z życia wzięty. Kiedyś postanowiłam zostać tłumaczem przysięgłym języka angielskiego. Zapisałam się na studia podyplomowe, a po ich ukończeniu na egzamin państwowy. Aby taki egzamin zdać trzeba naprawdę opanować sporą dawkę wiedzy więc, żeby sobie przyśpieszyć i ułatwić naukę miliona wyrażeń i słownictwa, po prostu „wklepywałam” wszystko do Excela. No bo przecież tak jest szybciej, łatwiej, wygodniej. Idąc za ciosem ręcznie sporządzanych notatek myślałam, że i tym razem taki system się sprawdzi. No bo przecież też piszę … tylko nie ręcznie, a na klawiaturze. Notowanie to notowanie, nieprawdaż? Ależ się zdziwiłam kiedy zasiadłam do swoich excelowskich notatek, aby wszystko utrwalić ! Nie pamiętałam NIC ! Kompletnie NIC ! Nawet nie chcecie wiedzieć, co wtedy czułam…

WNIOSEK?

Stukanie w klawiaturę stanowi nieodzowny element naszych czasów. Nie unikniemy maili, sms, Worda, aplikacji, programów multimedialnych itp. (i dzięki Bogu:) ).

Ale mając tą wiedzę, że notatki ręczne owocują szybszym zapamiętywaniem i usprawniają proces uczenia się, wykorzystujcie ich potencjał podczas nauki języków obcych!

Wyzbądźcie się przekonania, że tracicie czas na robienie notatek! Pamiętajcie, że notując już kodujecie wiedzę. W tym czasie nasz mózg potrafi bardzo dużo informacji zapamiętać, co w rezultacie owocuje krótszym spędzeniem Waszego czasu nad książkami.

4 Comments

  1. Zdecydowanie się z Tobą zgadzam. Na własnym przykładzie widzę, że własnoręczne robienie notatek, pomaga mi utrwalić konkretny materiał 🙂 Na studiach też notuję wszystko w zeszytach, nie potrafię przekonać się do robienia notatek na laptopie – jednak znam też osoby, którym właśnie w taki sposób uczy się najlepiej.

    • Jola Cz pisze:

      najważniejsze, aby znaleźć dla siebie najlepszy i najbardziej efektywny sposób:) ja zdecydowanie należę do fanów kartek, zeszytów i ręcznego pisania:)

  2. anusak24 pisze:

    ja też tak zawsze miałam 🙂 poza tym człowiek jak jest wzrokowcem to siłą rzeczy widzi gdzieś w głowie dane wyrazy itd i łatwiej się wszystko kojarzy 🙂 notatki jak dla mnie zawsze będą miały przewagę 🙂

    • Jola Cz pisze:

      dokładnie. Nie ma to jak papier i ręczne pisanie. Co by to nie było – czy planowanie czy nauka (nie tylko języków). Nie od dziś wiadomo, że mózg dużo szybciej przyswaja i utrwala w ten sposób zdobywaną przez nas wiedzę. Wiele badań zostało przeprowadzonych pod tym kątem. Ale oczywiście badania badaniami można by powiedzieć. Trzeba się przekonać o tym na własnej skórze. Mam całe pudło ręcznie zrobionych notatek ze studiów jak również stosy kartek z notatkami zrobionymi w Wordzie i Excelu… jak sięgam pamięcią wstecz to te drugie okazały się kompletną porażką… kiedyś szerzej o tym powiem… może pokuszę się o wpis na blogu… W każdym razie całym serduchem namawiam do poświęcenia czasu podczas nauki na ręczne zapiski. Zwróci się z nawiązką:)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *