Jak uczyć się czasów?

Jak (nie) uczyć się słówek?
13 października, 2020
6 kroków do sukcesu w nauce
12 kwietnia, 2021
Jak (nie) uczyć się słówek?
13 października, 2020
6 kroków do sukcesu w nauce
12 kwietnia, 2021

Ach, te czasy gramatyczne! Czy musi być ich aż tyle? Czy muszą one być tak skomplikowane?

Też tak kiedyś myślałam. Kiedyś mój mózg obejmował jeden, co najwyżej dwa czasy gramatyczne… i to tyle o ile… Żadnych ochów i achów… A żeby już wiedzieć o co chodziło „w jakichś perfectach”?! Dajta mi spokój!

Ale tak było kiedyś. Dawno temu. Uwierz mi na słowo, że nie wymiatałam w tym temacie. Na myśl o ogarnięciu dwunastu czasów gramatycznych miałam ochotę zapaść się pod ziemię i nie wrócić. Teraz uśmiecham się sama do siebie na myśl o tych wspomnieniach z czasów szkolnej edukacji.

W Waszych pytaniach odnośnie tego, jak się uczyć gramatyki, pisałyście, co jest dla Was najtrudniejsze w poskromieniu gramy. Najczęściej padało:

„Jak się uczyć, by zapamiętać zastosowanie i strukturę gramatyczną”.

„Jak radzić sobie z zadawaniem pytań i szybkimi odpowiedzi”.

„Nie ogarniam małych różnic w użyciu czasów”.

„Skąd wiedzieć, kiedy jakiego użyć czasu”.

„Odróżnianie czasów Simple od Continuous. Tak w życiu, w mówieniu, bo na kartce to jakoś idzie”.

„Kolejność w zdaniu. Im dłuższe zdania tym trudniej”.

„Łączenie wszystkich poznanych reguł w wypowiedziach. Zastosowanie ich”.

„Znam teorię, ale używanie w praktyce u mnie leży”.

„Stosowanie zasad podczas mówienia. Jak się zastanowię to pamiętam, a jak mówię to pustka”.

„Późniejsza praktyka. Przykłady są zawsze na prostych, krótkich zdaniach”.

„Ja teorię znam, ale jak zaczynam robić zadania gdzie są pomieszane czasy, to się gubię”.

W tym artykule postaram się zaradzić Waszym zagwozdkom. Mam na nie antidotum, ale pamiętaj, że to od Ciebie zależy najwięcej. Od Twojej pracy. Od regularnych, systematycznych ćwiczeń, bo bez tego nawet najlepsze pod słońcem e-booki, podręczniki i wskazówki nie zdziałają cudów. Ach… i jeszcze jedno – tak naprawdę nie ma uniwersalnego przepisu „jak to robić”. U jednych działa metoda A, a u innych metoda B. A jeszcze w innej grupie będzie działało wszystko po trochu. Po prostu trzeba próbować. Testować. I wdrażać. A będą efekty!

No, ale zejdźmy na ziemię i przejdźmy do konkretów. Pokuszę się o stwierdzenie, że „wzdrygnęłaś się na widok 12 czasów, o których wspomniałam na samym wstępie”. Tak? Mam rację? Kochana, w zupełności nie potrzebnie. Owszem mamy ich 12 – choć różne źródła różnie podają – ale naprawdę nie musisz ich wszystkich znać. Przynajmniej nie tak od razu, ale gwarantuję Ci, że jak poznasz triki na ich zrozumienie, będziesz chciała poskromić całą dwunastkę.

Ale po kolei…

Zacznijmy od podziału. Najlepiej ułożyć sobie je wszystkie w głowie w taki oto sposób:

  • teraźniejszość: Present Simple, Present Continuous, Present Perfect, Present Perfect Continuous
  • przeszłość: Past Simple, Past Continuous, Past Perfect, Past Perfect Continuous
  • przyszłość: Future Simple, Future Continuous, Future Perfect, Future Perfect Continuous

Jak widzisz dzięki takiemu podziałowi mamy teraz jasną sytuację: trzy grupy, a w każdej po cztery czasy. Jakoś teraz to wszystko przejrzyściej wygląda, prawda?

I teraz pojawia się zasadnicze pytanie:

Czy mam je wszystkie znać? Jeśli nie, to które będą mi potrzebne do swobodnej komunikacji?

A więc tak…

Nie musisz ich wszystkich znać, choć gwarantuję Ci, że zmienisz zdanie;).  Na sam początek dobrze jest opanować:

  • Present Continuous. Ten czas posłuży Ci w co najmniej trzech ważnych sytuacjach. A mianowicie sięgniesz po niego kiedy będziesz chciała powiedzieć, co robisz dosłownie teraz (np. Czytam teraz ten artykuł), do opowiedzenia co obecnie dzieje się w Twoim życiu (np. Szukam większego mieszkania. Szukam lepszej pracy.) oraz do wyrażenia swoich planów na przyszłość. Jasne, że w kwestii przyszłości możesz sięgnąć po Future Simple, ale za pomocą Present Continuous wyrazisz plany na 100% pewne. Na przykład: Wieczorem idę do kina.
  • Present Simple, który przyda Ci się do opowiedzenia o rutynie dnia, o tym, co lubisz a czego nie lubisz, czy chociażby zapytać się o godzinę odjazdu autobusu.

A przeszłość?

  • Past Simple będzie jak znalazł, bo dzięki niemu w super prosty sposób powiesz, co zrobiłaś lub gdzie byłaś wczoraj, rano, tydzień temu itd. Czasem może też przyda się Past Continuous, ale jeśli jesteś naprawdę początkująca, to zostańmy przy Past Simple.

A co z przyszłością? Aby nie robić tłoku na liście czasów do ogarnięcia, to na sam początek wystarczy Ci:

  • Future Simple. On posłuży Ci do wyrażenia decyzji spontanicznych, np. Ok, zrobię to. Pójdę z Tobą. Pomogę Ci. Ugotuję obiad… czy też do wyrażenia odległych i jeszcze niepewnych planów (tym właśnie różni się od Present Continuous).

Jak widzisz z powyższej ściągawki, wystarczą raptem 4 czasy, aby na sam początek umieć dogadać się w prosty sposób.

No dobrze…

A co jeśli jestem już bardziej zaawansowana? W jakiej kolejności powinnam się uczyć czasów?” – pewnie teraz sobie pomyślałaś.

Ja lubię uczyć czasów w kolejności „każdy kolejny wynika z poprzedniego”. To jak z puzzlami – wszystkie elementy muszą ładnie łączyć się ze sobą, co oznacza, że ta kolejność nie zawsze jest taka sama jak w podręcznikach do nauki. Czemu tak? Ponieważ dużo łatwiej je wtedy zrozumieć i cała dwunastka układa się w logiczną całość.

W takim razie w jakiej kolejności polecam ogarnąć szaloną dwunastkę? 

Już podaję mój ulubiony schemat działania:

KROK 1.

  • Present Continuous
  • Present Simple
  • Past Continuous
  • Past Simple

Po przerobieniu dwóch pierwszych czasów, kolejna dwójka będzie czystą przyjemnością ponieważ pod względem konstrukcji są one do siebie niezwykle podobne. A po drugie ucząc się pierwszej dwójki na liście, ogarniesz temat czasowników, które nie występują w czasach continuous, co okaże się bardzo pomocne w dalszej przygodzie z pozostałymi czasami gramatycznymi. Taką listę czasowników załączyłam w e-booku „Present Continuous w pigułce”, którą wykorzystujemy w dalszej nauce w odcinku „Present Simple w pigułce

KROK 2.

  • Present Perfect
  • Present Perfect Continuous

Dlaczego dopiero teraz „perfecty” poszły na tapetę? A nie wcześniej przed Past Simple i Past Continuous? Ponieważ znajomość czasu przeszłego jest potrzebna do posługiwania się „perfectami”. Jeśli masz w swojej kolekcji mojego e-booka „Present Perfect” czy też „Present Perfect Continuous”, to doskonale wiesz, że Past Simple i „present perfecty” to tacy trzej muszkieterowie, którzy bardzo się lubią.

KROK 3.

  • Past Perfect
  • Past Perfect Continuous

W trzecim kroku zabieramy się za „zaprzeszłość”. Dopiero teraz. Z dwóch powodów: Po pierwsze w swojej konstrukcji są one podobne do „present perfectów” (tak naprawdę różnią się tylko jednym elementem), więc w obszarze budowania twierdzeń, przeczeń i przeróżnych pytań będzie z górki. Po drugie, też się lubią z Past Simple podobnie jak „present perfecty” więc na tym etapie uczenia się angielskich czasów gramatycznych Past Simple też masz już za sobą. Znowu z górki.

KROK 4.

  • Future Simple
  • Future Continuous
  • Future Perfect
  • Future Perfect Continuous

Ostatnia prosta to przyszłość. Po przerobieniu Future Simple będziesz wiedziała, że „will” to taki „diamencik”, który świeci w każdym z „future’ów”, a w perfectach zobaczysz podobieństwa do wcześniejszych „perfectów”.

I cała dwunastka staje się prosta. Logiczna, wręcz banalna! Mówię Ci!

Ok. No to już wiesz, w jakiej kolejności uczyć się czasów – czy jesteś zupełnie początkująca czy już bardziej zaawansowana w znajomości języka angielskiego. No to teraz pojawia się kolejne pytanie na horyzoncie:

 Jak tę całą teorię zapamiętać? Co robić, żeby zastosowanie tych wszystkich czasów weszło do głowy? Żeby nie popełniać tych wszystkich błędów w budowie zdań i pytań? Żeby przestać zastanawiać się, kiedy „do/does/did”, a kiedy na przykład inwersja w pytaniach?

Zacznijmy od zastosowania.

Niestety nie jest tak, że jeden czas, to jedno zastosowanie. Fajnie by było, ale to zbyt piękne, aby się ziściło. Zresztą teraz to chyba już za późno. Ale jest i na to sposób. Nie polecam wkuwać całych definicji z podręczników. Dlaczego? Choćby z tego względu, że często te definicje są tak zawiłe, że mało co z nich rozumiemy, a jak jeszcze czytamy „że jakiś podmiot i orzeczenie coś tam zrobiły”, to już włosy dęba stają! Lepiej uczyć się na przykładach. W moich e-bookach o czasach gramatycznych zawsze w Kroku 1 rozprawiamy się z zastosowaniem czasów w bardzo obrazowy sposób. Staram się „częstować” Cię takimi przykładami, historiami, scenkami, które pobudzą Twoją wyobraźnię, dzięki czemu zapadną Ci w pamięć i bez żadnego wkuwania nudnych i zawiłych definicji zastosowanie danego czasu gramatycznego stanie się proste jak parasol. Ale teoria teorią – wiadomo. Także i o tym pomyślałam. Jak w takim razie to przećwiczyć? Już podaję Ci dwa pomysły.

Pierwszy znajdziesz w moich e-bookach. Mianowicie w Kroku 1 O zastosowaniu znajdziesz ćwiczenie, w którym przygotowałam kilkanaście zdań w języku polskim. Twoim zadaniem jest połączyć zdania z zastosowaniem danego czasu. To ćwiczenie wywołało sporo burzy zachwytu po publikacją pierwszego e-booka „Present Continuous w pigułce”. Otrzymałam mnóstwo wiadomości o treści:

  „Nigdy nie spotkałam się z taką formą ćwiczenia na zapamiętanie zastosowania czasów gramatycznych. Genialne!” albo „Że nikt wcześniej nie wpadł na taki pomysł!”.

To naprawdę działa!

Drugi sposób. W trakcie czytania jakiejś książki anglojęzycznej czy też artykułu, analizuj każde pojedyncze zdanie. Mów do siebie na głos, w jakim czasie gramatycznym jest dane zdanie i dlaczego. To dokładnie taki sam sposób, jak w moich e-bookach.

A teraz budowa… i jak w końcu przestać popełniać odwieczne błędy w konstrukcji zdań twierdzących, przeczeń i pytań?

Aby zapanować nad tymi wszystkimi elementami w konstrukcji, jest jedno wyjście – pisz dużo podczas ćwiczeń z gramatyki! Ale uwaga – nie mam tu na myśli tylko wpisywania brakującego czasownika, jak w ćwiczeniach z poleceniem „uzupełnij luki czasownikiem w nawiasie, wstawiając go we właściwym czasie gramatycznym”. O takie ćwiczenie możesz pokusić się na późniejszym etapie, kiedy budowę zdań będziesz miała w małym palcu. Póki się plączesz z tymi twierdzeniami, przeczeniami i o zgrozo z pytaniami, pisz caaałe zdania. I właśnie takie ćwiczenie jest w każdym z moich e-booków gramatycznych:) Uwierz mi, że to jest złoto! Trzeba się sporo napisać (nie powiem!) i ręka przy napisaniu 100 zdań (tak, tyle ich jest w pierwszym ćwiczeniu każdego e-booka) boli jak cholera, ale warto! Gwarantuję Ci, że tu nastąpi koniec Twoich frustracji z ciągłym popełnianiem błędów w budowaniu zdań. Ja właśnie w ten sposób uczyłam się budowania zdań, przeczeń i pytań. No właśnie – P Y T A N I A! Do nich jeszcze wrócimy:)

„A miejsce określeń czasu w zdaniu… Przecież tyle ich jest! Czasem jest tak, że wstawiamy je przed czasownikiem, a innym razem po czasowniku, albo na końcu zdania… Zwariować idzie!”

Spokojnie! Ostudź emocje. Przypomnij sobie, co napisałam wyżej. Pisz całe zdania w zeszycie rozwiązując ćwiczenia gramatyczne. Bez wkuwania monotonnych regułek, te wszystkie drobiazgi wejdą Ci w krew dzięki tak prostemu ćwiczeniu. Tak że pisadła w ruch, zeszyt, podręcznik lub mój e-book i działasz. Po napisaniu 100 zdań szybko zapomnisz, że miałaś kiedyś z tym problem.

No i przechodzimy do P Y T A Ń.

Z doświadczenia (jeszcze w roli uczennicy, jak i w pracy lektora) wiem, że pytania to jakiś kosmos dla uczących się osób. Sama nie ogarniałam, dlaczego czasami jest „Is she a nurse?” a dlaczego zapytamy „Does she work as a nurse?” O co kaman?! Zasada jest tak banalnie prosta, że teraz, kiedy patrzę wstecz, to aż mi głupio, że kiedyś tego nie rozumiałam. Mogę zwalać na swoich nauczycieli, podręczniki lub winić samą siebie, że się nie przykładałam… Pewnie wina jest wszędzie po trochu, ale prawda jest taka, że nie każdy jest zdolnym samoukiem i albo trafi na nauczyciela, który będzie umiał to wytłumaczyć w prosty sposób, albo dalej będzie się kręcił, jak ten chomik, wokół zagwozdek z budowaniem pytań. No to jak ja się nauczyłam tworzyć pytania? Zanim rzucałam pytaniami na prawo i lewo, musiałam znaleźć na nie jakiś sprytny sposób. Co robiłam? Najpierw układałam sobie zdanie twierdzące, np. Alan works as a dentist. Patrzyłam, jaki jest czasownik w zdaniu (bo to czasownik podpowiada, czy mamy zastosować „inwersję” czy sięgnąć po „do/did/does”) i tworzyłam pytanie: Does Alan work as a dentist?

I tak postępowałam za każdym razem przed stworzeniem pytania. Nie ukrywam, że przez dłuższy czas musiałam sobie zapisać takie zdanie twierdzące na kartce, żeby je widzieć, zanim cały ten proces robiłam w myślach. Ale warto było, bo po takiej sztuczce nie tylko nie musiałam już zapisywać sobie na kartce papieru twierdzenia, ale też nie musiałam całego tego procesu przerabiać w myślach. Po prostu potrafiłam zadawać pytania „z marszu” we wszystkich czasach gramatycznych.

I tego sposobu także uczę we wszystkich moich e-bookach o czasach. W ćwiczeniu, w którym czeka na Ciebie 100 zdań do zapisania, bo wiem, że się genialnie sprawdza!

Ale powiesz…

Hola hola…, ale mimo wszystko skąd mam wiedzieć, kiedy inwersja, a kiedy do/did/does?

Racja. Żeby stworzyć pytanie musisz to wiedzieć. To oczywiście także tłumaczę w e-bookach także – Don’t worry! – nie wrzucam Cię na głęboką wodę i do 100 zdań tak od razu. Ale pokrótce zdradzę Ci, jak to w nich tłumaczę. Receptura jest prosta: masz zdanie twierdzące, to zwróć uwagę na czasownik. Jeśli jest „be” (czyli „am, is, are, was, were”) lub „have” (jak w „perfectach”), robisz inwersję. Na przykład:

I am tired. – Am I tired?

They were at home. – Were they at home?

He has finished the dinner. – Has he finished the dinner?

Inwersja to po prostu zamiana miejscami “be” lub “have” z osobą. Tak jak w przykładach powyżej.

A jeśli masz w zdaniu czasownik inny niż „be” lub „have (np. work, dance, cook, browse through), to korzystasz z „do/did/does” w zależności od czasu. I tak na przykład:

I work hard every day. – Do I work hard every day?

She cooked a delicious dinner on Sunday. – Did she cook a delicious dinner on Sunday?

Pora na mix i tłumaczenie sobie, dlaczego tak, a nie inaczej.

Wiadomo, że ćwiczenie z jednym czasem gramatycznym to taki „a piece of cake”, ale z dwoma to już nieco trudniej, a z kilkoma na raz to już zupełnie inna historia. Ale mając dobrze przerobione podstawy (dlatego tak skrupulatnie, krok po kroku, prowadzę moje czytelniczki w e-bookach przez całą teorię), używanie kilku czasów w jednym ćwiczeniu staje się pestką. Kiedyś nawet miałam taką sytuację, że jedna z moich obserwatorek na Instagramie napisała do mnie w wiadomości prywatnej, że pracując z e-bookiem od razu przeszła do części z ćwiczeniami na mix czasów. Myślała „Ok…, poradzę sobie”. Jednak po paru linijkach stwierdziła, że musi przerobić e-booka krok po kroku. Przyznała, że o wiele łatwiej jej się rozwiązywało te trudniejsze ćwiczenia, bo cała teoria jej się pięknie ułożyła w logiczną całość. Dlatego nie zaniedbuj podstaw!

Jak efektywnie pracować z ćwiczeniami typu „mix czasów”? Najważniejsza wskazówka to: czytaj zdanie do końca, a jeśli jest to dłuższa wypowiedź (tak jak w moich e-bookach możesz spotkać tzw. „scenki”, które są rozwleczone na kilka linijek), najpierw przeczytaj całość. Po co? Ponieważ zapoznanie się z kontekstem zdań otworzy Ci oczy, w jakim przedziale czasowym jest dane zdanie. W języku angielskim jest bardzo często tak, że te najważniejsze informacje są na końcu zdania, o czym doskonale wiedzą tłumacze – nie rzadko muszą poczekać do końca wypowiedzi, aby wiedzieć, co i jak w zdaniu. Dlatego taka rada prosto z serca: najpierw przeczytaj, a potem uzupełniaj zdania właściwym czasem gramatycznym.

Jak już uzupełnisz i sprawdzisz swoje odpowiedzi w kluczu, nie leć do następnego w euforii, że wszystko poprawnie zrobiłaś lub miałaś zaledwie kilka błędów. Jasne, że jest się z czego cieszyć i tak powinno być! Ale polecam Ci jeszcze jedną fajną rzecz. Zatrzymaj się na chwilkę nad tym ćwiczeniem i… wytłumacz sobie samej, dlaczego użyłaś akurat takich czasów.  To coś w stylu ćwiczenia, które jest w każdym z moich e-booków na „Zastosowanie czasów” z tym, że w tym ćwiczeniu pracujesz tylko z jednym czasem, aby utrwalić wszystkie jego zastosowania. Teraz podnieś sobie poprzeczkę i przeanalizuj każde zdanie, dlaczego takie czasy wybrałaś. Jest to świetna forma utrwalenia całej wiedzy i teorii, a po drugie – działając z taką analizą, jeszcze bardziej świadomie będziesz wiedziała o, co chodzi w angielskich czasach gramatycznych. Podsumowując – nie rób ćwiczeń gramatycznych na zasadzie „Wypełnij. Sprawdź. Leć dalej.” Wyciskaj z nich, ile tylko się da, na przykład w taki sposób. To naprawdę procentuje.

Taką technikę możesz wykorzystywać tak naprawdę wszędzie! Nawet podczas czytania swoich ulubionych książek w języku angielskim czy sięgając po jakieś anglojęzyczne czasopismo. Czytaj i analizuj zastosowane czasy gramatyczne. Jasne, że nie musisz robić tego za każdym razem podczas czytania, ale uzgodnij sama ze sobą, że co drugą, trzecią stronę bierzesz pod lupę i analizujesz zastosowane czasy. Bądź przez chwilę jak Sherlock Holmes w spódnicy:)

„No dobra, a jak z tym mówieniem?” – zapytasz. „Na papierze to trochę inna historia”.

Zgadza się. Jak mamy zrobić jakieś ćwiczenie na kartce papieru, to tak jakoś łatwiej. Po pierwsze, widzimy całe zdanie. Po drugie, możemy się zastanowić. A tu nagle wszystkie te procesy mamy wykonać w głowie i bach – powiedzieć coś. I fajnie by było, żeby od razu poprawnie.

Mówienie często jest ostatnim elementem tej całej układanki. Trochę szkoda, bo byłoby zupełnie inaczej, gdyby w szkołach, kiedy zaczyna się nasza pierwsza przygoda z językiem, kładziono większy nacisk na mówienie. Ale i z tego jest wyjście. Po pierwsze: rozwiązuj ćwiczenia gramatyczne na głos. Tak! Pisz i mów do siebie, jaki czas wstawiasz i dlaczego. Przeczytaj całe uzupełnione przez Ciebie zdanie. Tylko rób to świadomie. Nie na zasadzie „przeczytać – odbębnić”. Bądź skoncentrowana na tym, co czytasz. Skupiaj się na wstawionych czasach gramatycznych. Mózg zupełnie inaczej zapamiętuje, kiedy uczymy się na głos. Poza tym takie ćwiczenie to doskonały wstęp na osłuchanie się z własnym głosem, który (nie ma co ukrywać) brzmi zupełnie inaczej w języku obcym, a to też nas paraliżuje przed odezwaniem się w innym języku niż nasz.

Po drugie: wymyślaj własne zdania. Niech one nie będą zbyt długie na sam początek. Jak to dokładnie robić? Ucząc się danego czasu gramatycznego, staraj się wymyślać własne przykłady do każdego z zastosowań. Weźmy jakiś przykład. Uczysz się o Present Simple z mojego e-booka i widzisz takie oto zastosowania:

czynności rutynowe, czynności charakterystyczne dla kogoś lub czegoś, encyklopedyczne fakty, rozkłady jazdy, harmonogramy, komentarze sportowe, recenzje książek i filmów.

Ułóż przykłady do każdego z tych zastosowań. Niech one będą śmieszne, dotyczące Twojego życia, członków rodziny, pracy. Ważne: rób to na głos.

Po trzecie: mów do siebie ! Tak, dobrze widzisz:) Znowu mów do siebie, ale tym razem nie na zasadzie wymyślania przykładowych zdań pod każde zastosowanie czasu. Niech to „gadanie ze samą sobą” będzie bardziej na luzie. I tak na przykład Present Simple możesz przećwiczyć w każdy poranek od pogawędki o swojej rutynie dnia. Present Continuous o tym, co robisz teraz lub co masz zaplanowane wciągu dnia. Present Perfect Continuous wykorzystaj w czasie swojej pracy – powiedź na przykład do siebie, co robisz od X godzin.

Mam nadzieję, że podsunęłam Ci kilka inspirujących pomysłów na uczenie się czasów gramatycznych oraz pokazałam Ci, jak efektywnie pracować z moimi e-bookami o czasach.

Jakie triki były dla Ciebie nowe w tym artykule? A możesz Ty też masz jakiś fajny sposób na poskromienie angielskiej dwunastki? Daj znać w komentarzu.

2 Comments

  1. Natka pisze:

    Ślę uściski za ten wpis! Właśnie mam zamiar wrócić do Angielskiego i potrzebowałam takiej piguły pełnej wiedzy „od czego by tu zacząć” <3 Mega pomocne 🙂 Świetna robota!

    • Jola KOBIECY Angielski pisze:

      Bardzo się cieszę! Jako lektor mam odczucie – szperając a to w sieci, a to u różnych źródeł – że takich właśnie praktycznych wskazówek jest jak na lekarstwo, a one są niezwykle pomocne w szczególności osobom, które uczą się same, a nie zawsze przerabianie podręcznika kartka po kartce jest słusznym wyjściem. Także mega się cieszę, że mój wpis nakreślił Ci kierunek Kochana! Po otrzymaniu takich wskazówek jakoś tak od razu człowiekowi jest łatwiej zacząć i chętniej. Czuje się jakiś taki power do działania, prawda?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *