Mam na imię Jola. Jestem filologiem angielskim, miłośniczką języka angielskiego oraz założycielką bloga
KOBIECY Angielski.
Jak to było kiedyś z „moim angielskim”?
Otóż sama kiedyś byłam nogą z angielskiego. Poza nauczeniem się listy czasowników nieregularnych wszystko inne mnie przerażało. Nie rozumiałam czasów gramatycznych, gubiłam się w gąszczu reguł i zasad, które trzeba było wkuć, a nie zrozumieć. A przecież nie o to chodzi w nauce języka.
Angielski był chyba na szarym końcu listy „do nauczenia”. Nigdy nie myślałam, że przyjdzie taki dzień, w którym porzucę plany o studiach medycznych (bo określenie „Nie ogarniałam fizyki” to mało powiedziane ) i zacznę myśleć o angielskim jak o sposobie na życie. Jak to się stało? Napotkałam na swojej drodze TĄ WŁAŚCIWĄ OSOBĘ (moją cudowną korepetytorkę, Panią Magdę) , która potrafiła mi wszystko w prosty sposób wytłumaczyć. Dzięki temu przestałam myśleć o angielskim jak o złu koniecznym. Zmieniłam nastawienie do nauki tego języka. Wszystkie problematyczne kwestie zniknęły jak bańka mydlana. Zaczęłam dostrzegać, że ten język nie jest trudny. On jest NAPRAWDĘ bardzo prosty.
Oferuje nowy sposób nauczania
Doświadczenie
Pracowałam jako Lektor Języka Angielskiego w:
- PLUS Kursy Językowe i Doskonalące w Bielsku – Białej, gdzie szalałam językowo z dzieciakami w wieku przedszkolnym oraz szkolnym.
- Akademia Nauki w Warszawie, która specjalizowała się w metodzie CALLANA. Pracując w Akademii uczyłam grupy oraz osoby indywidualne na wszystkich poziomach. Prowadziłam szkolenia językowe dla firm i korporacji (przemierzając Warszawę wzdłuż i wszerz;) ), członków Biura Ochrony Rządu oraz przygotowywałam do egzaminu językowego osoby bezrobotne biorące udział w kursach dofinansowanych przez Urząd Pracy (warunkiem otrzymania pracy przez taką osobę było zdanie egzaminu językowego na co najmniej 4. W mojej grupie wszystkie Kobitki zdały śpiewająco J ).
- Szkoła Językowa ESTE w Markach. Fajna kameralna szkółka, w której prowadziłam zajęcia grupowe oraz indywidualne.
Po tych dobrych kilku latach pracy w szkołach językowych podjęłam decyzję (a raczej mój Ukochany mnie intensywnie do tego namawiałJ ): „Basta! Czas przejść na swoje!” I tak założyłam swoją firmę i prowadziłam zajęcia od samiuśkiego rana ( bo nawet byli i tacy, którzy na 6:00 rano truptali do mnie J), aż do późnego wieczora. Były to głównie zajęcia dla osób dorosłych, konwersacje, przygotowania do egzaminów językowych oraz zajęcia z Medical English (oj lubiłam te medyczne zajęcia J ).
A żeby sobie jeszcze bardziej poszaleć językowo zaczęłam wykonywać tłumaczenia, aż w końcu założyłam swoją Kancelarię Tłumaczeń wykonując zlecenia dla Klientów indywidualnych jak również współpracując z jednym z największych biur tłumaczeń w Polsce. Tematyka wykonywanych przeze mnie zleceń to głównie teksty medyczne, prawnicze i biznesowe oraz IT.
A teraz jak to wygląda? Też uczę osoby dorosłe, też wykonuję tłumaczenia, ale postanowiłam dzielić się swoją wiedzą na większą skalę więc założyłam bloga oraz prowadzę grupę na Facebooku. No może już nie zaczynam pracy o 6:00 rano i nie kończę późnym wieczorem, bo doszły mi jeszcze obowiązki bycia Mamuśką.
Ukończone kursy
FCE? CAE? CPE? Zdałam (choć nie obyło się bez jednej wpadki ). Takie egzaminy były organizowane na mojej uczelni w czasie studiów licencjackich, które każdy student musiał zaliczyć co roku w czasie sesji letniej. I póki co CAE i CPE zaliczyłam, to wyłożyłam się na pierwszym egzaminie czyli FCE (!).
A dlaczego? Otóż nie ma co ukrywać, ale po liceum byłam głucha jak pień (na pewno pamiętacie jak nauczycielka włączała kasetę na lekcji, a nikt nie słuchał ;) i na zajęciach praktycznych zastanawiałam się: „Boże co ja robię na takich studiach!?! Przecież ja nic nie rozumiem!?!” Tak więc pierwsze podejście do FCE oblałam właśnie z części Listening Comprehension. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło i zasuwałam ostro przez wakacje. Słuchałam, słuchałam i jeszcze raz słuchałam nagrań i ucho się wyrobiło Egzamin zdany.
A pracując już jako Lektor Języka Angielskiego brałam udział w szkoleniach z metody CALLANA oraz w cyklicznych treningach usprawniających warsztat lektora nie tylko pod kątem językowym, ale także pod kątem umiejętności w nawiązywaniu kontaktu z grupą uczących się. A to jest również mega istotne w pracy lektora języka obcego.
Ale to nie koniec moich „kursowych” wojaży, ponieważ uczestniczyłam również w:
- XVIII Repertorium dla Tłumaczy Przysięgłych i Specjalistycznych organizowane przez TEPIS, podczas którego zgłębialiśmy temat postępowania karnego (od strony językowej oczywiście).
- Szkolenie organizowane przez Stowarzyszenie Tłumaczy Polskich dotyczące typowych tekstów w postępowaniu karnym. Były to bardzo fajne warsztaty terminologiczne i tłumaczeniowe.
- Półroczny Kurs Mentorski on-line zorganizowany przez Kancelarię Prawną Renata Świgońska przygotowujący do egzaminu na tłumacza przysięgłego. Pół roku intensywnej pracy i nauki. Pierwszy raz uczestniczyłam w szkoleniu on-line (bo dotychczas uważałam, że lepsze są szkolenia stacjonarne i musze przyznać, że nie słusznie). Szkolenie było super zorganizowane. Bardzo dużo się nauczyłam pod okiem Pani Renaty.
Wiedza
…przecież gdzieś trzeba się tego wszystkiego nauczyć (oczywiście poza swoim własnym zapałem i praktyką, a więc było to tak:
Pierwsze 3 lata spędziłam w Wyższej Szkole Ekonomiczno-Humanistycznej w Bielsku-Białej na kierunku Filologia Angielska, specjalizacja Translatoryka otrzymując tytuł Licencjata (a nie był to łatwy orzech do zgryzienia, bo tematem mojej pracy licencjackiej było porównanie oryginału sztuki Williama Szekspira „Sen Nocy Letniej” z wybranymi polskimi przekładami. Jak teraz o tym pomyślę to na samą myśl mam dreszcze.
Potem „trzasnęłam” na tej samej uczelni drugą specjalizację, a mianowicie metodykę. Dlaczego trzasnęłam? Bo można było zrobić 2 lata w 1 rok i wcale to takie łatwe też nie było… oj nie! Tak na marginesie – wszyscy byliśmy nazywani „kółkiem wyrównawczym”, bo chodziliśmy tylko na zajęcia metodyczne i wszystko mieliśmy w podwójnym tempie, ale za to szliśmy jak burza! Wymiataliśmy z zaliczeniami trzeba przyznać! Oj było fajnie P.s. A tego Szekspira to się wyjątkowo uczepiłam, bo i w drugiej pracy licencjackiej też go męczyłam Lecz tym razem udowadniałam tezę, że dzieci można nauczyć języka obcego na Szekspirowskiej literaturze Booożeeee jak ja to zrobiłam ?!?
Nadszedł czas na magisterkę. Oj strasznie przeorali nas przez te 2 lata w SWSPiZ w Warszawie. Do dziś szczególnie pamiętam niektóre nazwiska !!! Ale opłacało się, bo na obronie to aż oklaski dostała.
A żeby tego było mało to sobie jeszcze poszłam na Studia Podyplomowe z zakresu Tłumaczeń Przysięgłych i Prawniczych zorganizowanych na uczelni Vistula w Warszawie, bo odkąd pamiętam to angielski prawniczy żargon bardzo mnie interesował.
No to chyba byłoby na tyle… może kiedyś jeszcze pójdę w studenckie kamasze, bo nie ukrywam, że bardzo to lubię.
A jak to wygląda dzisiaj?
Dziś sama jestem „TĄ WŁAŚCIWĄ OSOBĄ ”, która chce nauczyć Cię jak się UCZYĆ. Jak odkryć w sobie pasję do tego języka. Jak go zrozumieć. Od czego zacząć, żeby się skutecznie i z przyjemnością uczyć. Jak odczarować ten zły urok nauki języka obcego. Chcę sprawić, abyś w końcu stwierdziła, że rozumiesz i umiesz język angielski! A wiem jak to zrobić. Sama przeszłam przez tą drogę.
Pracując jako lektor w szkołach językowych, prowadząc prywatne zajęcia wiele się nauczyłam. Wiem, jakie problemy w trakcie nauki napotykają Ci, którzy chcą się tego języka nauczyć. I nie chodzi tu tylko o nauczenie się gramatyki, słownictwa, mówienia, ale jak w ogóle się do nauki zabrać A prywatnie? Prywatnie jestem radosną Kobietką, Narzeczoną wspaniałego Narzeczonego i Mamuśką naszego Kochanego Dwulatka. Uwielbiam słodycze (ech…tak, tak… to moja mega duża słabostka ), kawę, decoupage, scrapbooking, zumbę, Mazury i Grecję oraz wieczorki przy dobrym filmie (ale tego teraz trochę brakuje).